niedziela, 5 maja 2013

Chapter 3 "I'll try to win for you."

Myślałam nad wczorajszym dniem i zdecydowanie czułam się jak małe dziecko. To miłe wspomnienia.
Niall przyszedł i przyniósł jakieś koraliki. Po co mu to nie wiem. A jak się pytanie to mówi, że się dowiem. Nie wnikam.
- Siadaj. - powiedział gdy już wpuścił mnie do salonu. Na ławie leżały koraliki, nożyczki i żyłki.
- Co będziemy robić? - spytałam, przysiadając na sofie.
- Bransoletki. - odpowiedział z pełnią entuzjazmu w głosie.
- Niall, nie uważasz, że bransoletki to raczej damska domena?
- No tak, ale jak wyjadę to chcę mieć coś od ciebie. Ja zrobię bransoletkę dla ciebie a ty dla mnie. - włączyliśmy jakiś muzyczny kanał i zabraliśmy się za tworzenie naszych "znaków przyjaźni" o ile w ogóle takie coś istnieje. W każdym bądź razie bardzo fajnie się bawiłam. Po zakończeniu naszej pracy wymieniliśmy się bransoletkami zawiązując je sobie nawzajem na ręce. Posiedzieliśmy trochę u mnie pijąc kakao i rozmawiając. 
- Mam jeszcze do ciebie dwie sprawy. - powiedział Nialler. 
- Słucham w takim razie. - uśmiechnęłam się. 
- Mianowicie, jedna sprawa jest taka że musisz pomóc mi wybrać piosenkę którą zaśpiewam na boot campie. A druga, czy pojedziesz ze mną na zakupy? - spytał i popatrzył na mnie. 
- Nie ma sprawy. To najpierw zajmiemy się zakupami. Co ty na to? - odpowiedziałam z entuzjazmem w głosie. Kocham robić zakupy i pomagać innym w wyborze ubrań. 
Niall kiwnął twierdząco głową. Wstałam i poszłam na górę po pieniądze. Korzystając z okazji też coś sobie kupię. Zabrałam telefon i schowałam go do torby. 
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Zmierzaliśmy w kierunku przystanku autobusowego. 
- Autobusem 230 dojedziemy na stację metra. Później metrem na stację kolejową i pociągiem do Dublina.- powiedziałam spoglądając na mapkę. Zawsze na zakupy jedziemy do Dublina. Moich rodziców to nie rusza, a mama Niall'a się przyzwyczaiła. Gdy autobus nadjeżdżał wyszłam by "zamachać" Oyser'ką*, aby się na pewno zatrzymał. Wsiedliśmy, zeskanowaliśmy Oyster'ki i usiedliśmy. Podróż do metra minęła w miarę szybko. Gorzej było już w metrze. 
*Niall*
Muszę iść doładować Oyster'kę. Powiedziałem sobie w myślach gdy przy przechodzeniu przez bramki jedna z nich mnie nie przepuściła. Na szczęście obok stały automaty, na których owe doładowanie można kupić.
Szybko załadowałem kartę za 10 funtów i dołączyłem do Fanny, która na mnie czekała. 
- Sorry. - powiedziałem. 
- Każdemu może się zdarzyć, ale musimy iść trochę szybciej bo się spóźnimy. - odrzekła, po czym przyśpieszyliśmy kroku. 
***
Byliśmy na miejscu. Chodziliśmy po galerii szukając czegoś w czym będę mógł pojechać i występować na boot campie. 
- O popatrz to fajnie by wyglądało. - rzekła Ney, pokazując mi jakiś zestaw który wyszukała. 
- No ładny. Pójdę przymierzyć. - poszedłem do przymierzalni a Fanny jeszcze czegoś szukała. Ubrałem to co wynalazła mi przyjaciółka, spodobało mi się. Zdecydowałem, więc że to kupię na pewno. Obeszliśmy jeszcze kilka sklepów, kupując parę rzeczy. Byłem już trochę zmęczony i głodny. Zaproponowałem Fanny, że pójdziemy coś zjeść a później wrócimy do domu. Zgodziła się więc poszliśmy. Any sprawdziła jakie knajpki są w tym centrum. 
- KFC czy Nandos'? - spytała. Chyba już znała odpowiedź. 
- Nandos', zdecydowanie. - nie pewnie się uśmiechnąłem. - Może przy okazji omówimy temat piosenki. - powiedziałem i poszliśmy. 
Zamówiłem to co zawsze. Gdy zjedliśmy, udaliśmy się w drogę powrotną do domu. 
***
Po powrocie postanowiliśmy, że pójdziemy do mnie. Pokaże mamie i Greg'owi co kupiłem.
- Hej. - powiedziałem wchodząc do domu.
- Dzień dobry. - powiedziała Fanny zaraz po mnie. 
- Oh, witajcie. - odrzekła mama, która jak zawsze w niedzielę krzątała się po kuchni. Przeszliśmy przez korytarz, który prowadził do schodów. 
- Uprzedzam, że mam bajzel. - powiedziałem otwierając drzwi mojego pokoju. 
- Zawsze tak mówisz. - zaśmiała się Fanny. 
Dziewczyna usiadła na łóżku, a ja podszedłem do spakowanej do połowy walizki i włożyłem do niej nowo zakupione rzeczy. 
*Fanny*
Wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam grać jakąś melodykę, przyglądając się przy tym jak Niall pakuje rzeczy. Gdy skończył usiadł obok mnie.
- To zajmiemy się tą piosenką? - spytał.
- Oczywiście. Masz jakieś pomysły? 
- Myślałem nad Champagne Supernova. Jak myślisz? 
- Spróbujemy. Ja zagram a ty śpiewaj. - powiedziałam wskazując kartkę z tekstem. Zabraliśmy się do pracy. Po kilku godzinach można było uznać, że Niall jest gotowy by wystąpić. Było już późno, koło 10PM. 
- Czas na mnie. - powiedziałam wstając. 
- Jutro się już nie zobaczymy, bo wyjeżdżam. Więc chodź tu się pożegnaj. 

Dziwne uczucie żegnać się z nim. 
- Obiecuję, że będziemy się kontaktować i widywać jak często się da. - powiedział przytulając mnie. 
Po moim policzku spłynęła jedna łza. Za nią kolejna i kolejna. Nigdy nie myślałam, że pożegnanie może być tak trudne. Niall jest dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam i mieć nie będę. To przez to. Nie będzie go tu cały czas. 
- Spróbuję wygrać. Dla ciebie. Gdyby nie ty, to ile razy mi uświadamiałaś jak ważne są marzenia. Dziękuję. - wypowiedział te słowa z zaangażowaniem. Widziałam na jego twarzy smutek, może aż tak tego nie okazywał, ale za długo go znam. 
Zabrałam swoją kurtkę, po czym Niall odprowadził mnie do drzwi. 
- No, to do zobaczenia. - wymamrotałam sztucznie się przy tym uśmiechając. - Pamiętaj, obiecałeś że wygrasz. 
- Postaram się. - uśmiechnął się, ukazując tym swoje krzywe zęby. - Za parę dni wszystko będzie emitowane w telewizji. Liczę, że będziesz oglądać. 
- Naturalnie. Do widzenia pani. Pa Greg. - powiedziałam wychodząc. 
- Pa. - powiedzieli jednogłośnie. 
Wracałam do domu sama, nie chciałam aby przeze mnie Niall był jutro niewyspany lub coś. Zjadłam tosty i poszłam się przebrać. Wzięłam laptopa na kolana i usiadłam na łóżku, opierając się o zagłówek. Poszperałam trochę na temat tej całej "rywalizacji" w XFactor, po czym zajrzałam na twitter i napisałam:
"@Niall193 życzę powodzenia jutro. :)" oraz jak to niechętnie pójdę jutro do szkoły. Szybko dostałam dwie odpowiedzi z tym samym problemem, ale nie odpowiedziałam na nie ze względu na moje zmęczenie. Ostatni dzisiejszy tweet "Dobranoc. x" i wyłączyłam laptopa i ułożyłam się do spania. 
***
Wstałam o 7:10 zgodnie z budzikiem. Wyszykowałam się do szkoły i zeszłam na śniadanie. Grobowa cisza, która towarzyszyła mi co rano odkąd skończyłam 16-naście lat była przytłaczająca. Rodziców od dłuższego czasu pochłaniała praca, że w końcu stałam się im obojętna. Z wzajemnością. Nie potrzebowałam już ich opieki, dlatego też postanowili jakby "wyrzucić" mnie z domu. Znaczy nie wiem czy można to tak ująć, w każdym bądź razie mieszkam sama. Zabrałam jedno jabłko i wyszłam z domu. 
*Niall*
Wyjeżdżam tak po 8:00AM. Strasznie się denerwuję, a nawet nie jestem na miejscu. W tych nerwach nie jestem pewny czy zabrałem wszystko. 
- Niall! - krzyknęła z dołu mama. 
- Co?! - odpowiedziałem jej, schodząc na parter. 
- Siadaj, śniadanie. - powiedziała i postawiła przede mną talerz z naleśnikami. - Smacznego. 
- Dzięki. - odrzekłem i zabrałem się za jedzenie. Czas leciał nieubłaganie i niczym się obejrzałem trzeba było wyjeżdżać. Szybko porwałem moją MP4 i torby. 
Wiedziałem, że Fanny jest już w szkole, ale postanowiłem do niej napisać. 
"Już wyjechałem. Strasznie się denerwuje, może jakieś słowo motywacji? :)". Nie dostałem odpowiedzi, więc postanowiłem że poćwiczę piosenkę. Założyłem słuchawki na uszy i zacząłem w kółko słuchać piosenki, którą miałem wykonać, po czym zasnąłem. 
Całą drogę przespałem, obudziłem się dopiero na miejscu. Było bardzo dużo ludzi, których widziałem pierwszy raz w życiu. Być może niektórych ostatni. Może w tym samym momencie ktoś myślał to samo. (?) 
Gdy wszedłem do wielkiej sali w której miał odbyć się boot camp zamarłem. 
***
*Fanny*
Lekcje za kończyły się o godzinę wcześniej więc wracałam do domu. Po drodze zahaczając o sklep spożywczy. Kupiłam jakieś gotowe danie, nie miałam dziś czasu by gotować cokolwiek. Muszę się dziś uczyć, bo jutro mam dość ważny test. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu wracałam do domu sama. 
Odgrzałam wcześniej kupione danie w mikrofali. Odpoczęłam chwilę oglądając telewizję i poszłam odrobić zadanie. 
Słuchałam piosenek i pisałam wypracowanie na angielski, moje skupienie przerwał dzwonek telefonu. Dzwonił Niall. Bez wahania odebrałam.
- Siema. - powiedziałam do słuchawki. 
- Cześć. Co tam? 
- Robię zadanie. Jak ci poszło? 
- Jeszcze nie wiem. Czekamy, bo jurorzy się naradzają. - powiedział zdenerwowany. 
- Nie denerwuj się tak. Będzie ok. - starałam się go uspokoić, ale na prawdę sama sobie nie wierzyłam w to co mówię. 
- Łatwo ci mówić. Muszę iść, bo wołają nas na scenę. Pa. - powiedział i się rozłączył.
- Pa. - odpowiedziałam, jednak było już za późno. Wróciłam do zadania. 
Skończyłam mękę nad książkami, i zeszłam na dół. Było już ciemno, a przez chmury widniejące na niebie aż stwarzały nie miłe odczucie gdy się na nie patrzyło. Zasłoniłam okna i poszłam do kuchni. Zjadłam jakieś kanapki i zrobiłam gorącej herbaty. Po czym udałam się do salonu gdzie rozpoczęłam czytanie niedawno wypożyczonej książki "17 Black and 29 Red", bardzo lubiłam książki tego typu i mimo młodego wieku starałam się jakby rozumieć co czują tacy ludzie. Ci ludzie, którzy często są odrzucani. Nie tolerowani. Wydaję mi się to nie pojęte jak można nienawidzić kogoś tylko dlatego, że jest innej orientacji czy innej rasy. To wciąż pozostawało dla mnie zagadką. Nigdy nie poznałam jeszcze ludzi, którzy jakby to ująć, mając pociąg do tej samej płci. Na pewno gdybym poznała taką osobę wiedziałabym o wiele więcej. Zabrałam się za czytanie. Książka, niby tylko zapisane strony, ale ta jest inna. Podoba mi się. Wydawałoby się, że nie jestem fanką czytania książek a tą, chcę teraz czytać cały czas. 
Ze względu na dość późną porę, postanowiłam odłożyć czytanie na jutrzejszy dzień i poszłam spać. 
__________
*Oyster - Oyster Card w Wielkiej Brytanii jest odpowiednikiem polskiej Karty Komunikacji Miejskiej. Służy przy prawie wszystkich naziemnych środkach transportu. 
Tytuł "17 Black and 29 Red" nie jest wykorzystany przypadkowo. 
Dziękuję Wam za tak miłe opinie na temat moich wymysłów. :) 
Informacje o nowych rozdziałach znajdziecie TU (wystarczy follow)
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał oraz zachęcam do komentowania, ponieważ to bardzo motywuje. x

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Podziwiam cie. ;* /Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju..<3 Nie komentowałam dójki, no nie? Jakoś przegapiłam, ale to tam... Grunt, że ten skomentuje. Genialny jak dwa poprzednie (no i prolog rzecz jasna). Czekam na następny.xx
    I podejrzewam, że skoro wykorzystałaś tą książkę, to może jakiś wątek Larry'ego? Haha. Pozdrawiam.:) : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) ogółem to super jest całe opowiadanie :). "17 Black and 29 Red" - powiadasz ? Może będzie coś o Larrym <33 ? Fajnie by było :D. Miłego pisania !

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww. Świetny rozdział. < 3
    Zapraszam do mnie. : )
    http://myloveonedirectionn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zadymisty! Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział.? / Paula. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby miał się pojawić wątek Larry'ego ? *.* Ach, świetny rozdział, zresztą tak, jak poprzednie. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz śliczny wygląd bloga. Dobrze, że nie ma zdjęcia w tle - to przeszkadza w czytaniu c:

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie motywacją. Dla Ciebie to tylko dwie minuty. Dziękuję jeżeli coś napiszesz. xo :)