niedziela, 23 czerwca 2013

Informacja.

Hej!
Jak zapewne zauważyliście już strasznie długo czekacie na kolejny (szósty) rozdział. Dlaczego?
I tu dużo by tu mówić. (xd)
Najpierw zabrałam się za ten rozdział z zapałem i weną, jednak gdy jedno z tych rzeczy mnie opuściło, już nie dałam rady pisać. Miałam mały kłopot w rodzinie. A największą zmorą tego rozdziału są te gorące dni + przyjaciele + dni wolne. Co daje, że nie ma mnie w domu, a jak jestem to nie mam na nic siły i .... i idę spać. A rano szkoło witaj. Jeszcze tylko 4 dni. :) 

Więc teraz uwaga:
Nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej w piątek/sobotę/niedzielę (tj. 28/29/30). 
Chociaż od razu mówię i podkreślam NAJPRAWDOPODOBNIEJ. Jeżeli takowy się nie pojawi to nie miejcie do mnie żalu, bo ostatnio na prawdę nie mam na nic czasu i siły. 

Wepcham się Wam jeszcze z jedną sprawą. Mianowicie mam pomysł, który spodobał się już paru osobom, więc z Wami też się podzielę. 
Jeżeli cię to zainteresowało to już dziś piszę, że filmiki będą się pojawiać w lipcu lub pod koniec sierpnia (zależy kiedy tam będę). Będą udostępniane tu > http://julie-official.blogspot.com oraz (chyba) na portalu You Tube. 

Ostatnia spawa to.... 
JAKIE PLANY NA WAKACJE? 
Ja wybieram się na obóz z kuzynką, do Londynu i kulminacyjny punkt to kino. Większość chyba wie na co się wybieram. (?) :) 

CHCESZ SIĘ CZEGOŚ DOWIEDZIEĆ? (O MNIE, BOHATERACH, OPOWIADANIU)
PO PROSTU NAPISZ. :) 
ASK - http://ask.fm/AwwMyHoran
TWITTER - http://twitter.com/Julka_Official
E-MAIL - ruchruchniall@gmail.com

Jeszcze raz przepraszam, że tak zwlekam z dodaniem rozdziału, ale jeżeli chcecie wiedzieć co się wydarzy to będziecie wytrwali. C'nie? 

PS. Dziękuję za prawie 1800 wejść.♥ 
63 komentarze, chociaż nie każdy kto czyta komentuje (przez co jest mi przykro). 

sobota, 8 czerwca 2013

Chapter 5 "I can help you, but I don't know how..."

Od autorki: 
Zapomniałam Wam wspomnieć, że w opowiadaniu mogą pojawiać się wulgaryzmy, sceny erotyczne (+18), homoseksualne oraz sceny przemocy. 
Nie będą one masowe, powiedzmy że pojawiać się będą od czasu do czasu. 
A teraz zapraszam na kolejny - piąty rozdział tego opowiadania, mam nadzieje że się Wam spodoba. 
__________

Poszukałam w internecie jakiś fajnych klubów i zdecydowałam że wybiorę się do takiego, który znajduje się kilkanaście ulic dalej do mojego domu. To może mi dobrze zrobi, takie oderwanie się od codzienności. Wiem, że jeśli chcę tam iść to muszę wyjść o 6PM. Zbliża się już 4PM, więc stwierdzam że czas iść się już powoli szykować. Najpierw prysznic i włosy, potem ciuchy i na koniec makijaż. Nie jestem zwolenniczką malowania się, ale gdy wychodzę to muszę mieć mocno podkreślone oczy. Stałam przed lustrem w łazience i próbowałam wymyślić jak ułożę włosy. Stanęło na tym, że tylko je wysuszę i poczeszę.
- Nie mam w co się ubrać! Oczywiście! - krzyknęłam gdy przyszło mi wybrać jakieś ubrania. Po marudziłam przy szafie i zaczęłam w niej szukać rzeczy. W końcu! Znalazłam moje spodnie, których szukałam chyba dobre pół roku. Niby zwykłe rurki z wysokim stanem, jednak były dla mnie znaczące. Otóż, kupiłam je na wakacjach zeszłego roku, gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami. Byłam wtedy we Włoszech, dokładniej w Mediolanie. Stolica mody i wielkich projektantów. Cały czas śmieszy mnie to, że byłam w tak wielu zakątkach świata, ale nigdy w Londynie. Śmieszne, prawda? Może uda mi się przekonać ojca i polecę na finał XFactora? Myślę nad tym, by zrobić Niallowi niespodziankę. 
Do tych spodni muszę znaleźć szelki i jakąś bluzkę która jest luźna, ale krótka, aby nie zakryła spodni. Wydaje mi się, że wybiorę białą z napisem "SWAG", wyjęłam ją z szafy i ubrałam. Zabrałam moje ulubione delikatnie różowe buty typu Lity i udałam się do toaletki na której stały wszystkie potrzebne kosmetyki do makijażu. Mocny makijaż oka to dla mnie podstawa. Skończywszy przygotowania zabrałam pieniądze i poszłam na dół po kurtkę. 
- Wychodzę! - krzyknęłam, tak by ojciec usłyszał i wyszłam. Padał deszcz a ja nie zabrałam parasola.
Klub "Seven" - nigdy tu nie byłam. Do środka wpuścili mnie bez sprawdzania żadnych dokumentów. Klub jest od 18 roku życia. 
- Czy ja aż tak staro wyglądam? - pomyślałam, śmiejąc się sama z siebie gdzieś tam w głębi duszy. 
Usiadłam przy barze. 
- Poproszę martini. - oznajmiłam. 
- E? Dobra nie ważne. - mruknął barman po czym sięgnął po szklankę. Zapewne chciał spytać się o wiek, ale jeżeli mnie tu wpuścili to chyba oczywiste, że mam 18 lub więcej lat. Przynajmniej dla nich... Wypiłam chyba martini i whiskey z colą. Po czym wyszłam na parkiet. Nie potrzebuję być nie wiadomo jak pijana, aby obudził się mój taneczny instynkt. Wręcz czasem budzi się na trzeźwo. Dziś przynajmniej mam powód by się spić - Cher. 
Po kilku piosenkach powróciłam na swoje miejsce, o dziwo nikt go nie zajął i zamówiłam kolejnego drinka po czym znów ruszyłam podbijać parkiet. Tańczyłam z grupą, w której nikt nie znał nikogo. Fajnie, bo nie czułam się jak debil. Nagle poczułam, jak jedna noga uderza z impetem na podłogę pode mną. Już wiedziałam o co chodzi złamałam obcas i tyle! 
- Kurwa. - przeklęłam cicho, lecz wystarczająco głośno by ktoś to usłyszał i poszłam usiąść. Zauważyłam, że w moją stronę idzie jakiś chłopak. Na oko 18 może 19 latek. 
- Może pomogę? - spytał dość śmiało jak na to że widzi mnie pierwszy raz w życiu. 
- Masz ze sobą klej? A może parę butów? - odpowiedziałam nieco wzburzona. Chłopak usiadł koło mnie. Zaśmiał się. 
- Niestety nie mam. Ale może podwiozę cię do domu? Właśnie będę wyjeżdżał, a ty z takim butem już nie zaszalejesz. 
- Nie wiem nawet jak masz na imię. Nie wiem o tobie nic. Skąd mam mieć pewność, że mnie nie wywieziesz nie wiadomo gdzie? 
- Obiecuję, że nic ci nie zrobię. - uśmiechnął się. - Chodź. 
Tyle razy moim mottem było "Fuck everything. I'm young and free" więc się zgodziłam. Zawsze można uciec. 
Doszliśmy do srebrnego Land Rovera, po czym tajemniczy znajomy otworzył mi drzwi pasażera. 
- Jak to właściwie jest, że będąc na imprezie nie wypiłeś nic? - spytałam, tak dla zabawy.
- Nawet jeśli bym chciał to nie mogę. Nie mam jednej nerki. - odpowiedział. 
- O, przepraszam. 
- Nie szkodzi.
Chwilkę nie wiedziałam o czym możemy rozmawiać, ale w końcu jadę z nim w jednym samochodzie, a nie wiem jak ma na imię. To trochę nie normalne.
- Ekh, no to może powiesz mi jak masz na imię?
- Carney. Carney McKenn. To teraz ty zdradź swoje imię. - uśmiechnął się. 
- Fanny. Fanny Lloyd. - odparłam, wgapiając swój wzrok w panel auta. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. 
- To tu! - ocknęłam się gdy zobaczyłam mój dom. Carney zatrzymał samochód na podjeździe. - Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - zapytałam wysiadając. 
- Zastanowię się. Dasz mi swój numer to odpowiem. 
- Ok, dzięki. - podałam mu karteczkę z numerem i otworzyłam drzwi. Rozebrałam się i poszłam na górę. 
Jest 2:30AM. Dobrze, że ojciec śpi. Zabrałam piżamę i udałam się pod prysznic. 
*oczami Nialla*
Jesteśmy wykończeni tym co robimy. W tym tygodniu jest finał. Mamy trzy dni dla siebie. Mam zamiar pojechać do Mullingar. Spotkam się ze znajomymi i w ogóle. 
- Siema! - powiedział Harry, wchodząc do naszego pokoju. 
- Co tam? - pytam wpatrując się w ekran laptopa. 
- Nic. Gdzie Louis i Zayn? - rzuca lokowaty i opada na swoje łóżko.
- Louis poszedł do Eleanor, a Zayn do Pez. 
- El, El. Wszędzie El. - mówi Harry z zniesmaczoną miną. 
- Jak to wszędzie? Nie być chamski, ale czy ty jesteś zazdrosny? 
Spojrzał na mnie z miną jakby chciałby powiedzieć, że jest i to cholernie mocno, ale nie przyzna tego. Mogę się założyć, chociażby o oddanie moich wszystkich pieniędzy!
- Tak. - wymamrotał. 
- Co?! - mówiąc to prawie się krztuszę. 
- Tak! Jestem zazdrosny! 
Siedzę teraz jak wmurowany i nie mam pojęcia co mu odpowiedzieć. Czy to rzeczywiście powiedział Haz? 
- A mogę się ciebie o coś spytać? - schodzę ze swojego łóżka i siadam obok niego.
- Jasne, ale proszę cię, niech to zostanie między nami. Dobra? - na te słowa jego mina zrobiła się poważna, a ja tylko kiwnąłem twierdząco głową. 
- Czy tobie podoba się Lou? - powiedziałem to z tak dziwnym odczuciem. 
Zapada chwila ciszy. 
- Tak. - mówi Styles, wstaje i udaje się do drzwi. 
- Idziesz? - pyta. Wstałem i poszedłem, no a co mam innego do roboty.
*oczami Fanny*
"I jak? Już wiesz jak możesz mi się odwdzięczyć za wczoraj? Carney" - taką wiadomość odczytałam gdy wstałam, chwilę się zastanowiłam i odpisałam:
"Kawa jest wystarczająca? To przyjdź po mnie o 2:30PM. Fanny"
"Będę. :)"
Zapisałam sobie numer nowego znajomego. Słysząc dźwięk mojego telefonu szybko poszłam sprawdzić kto to. Wiadomość od nieznanego numeru.
"Czyżby 'twój' Niall już cię nie chciał? Oł, jakaś ty biedna... Love you C."
Widząc to normalnie chciałam rzucić telefonem o ścianę i już nie musieć na to patrzeć. O co chodzi tej osobie? No i do cholery kim on, a może i ona jest? Nie odpisałam, starając się to zbagatelizować. Zeszłam na dół i włączyłam MTV. 
- A teraz zapraszamy na wywiad z zespołem powstałym w edycji XFactora, którą obecnie możemy oglądać. Zapraszam piątkę, niesamowitych chłopaków - One Direction. - powiedziała prezenterka.
- Więc, może zaczniemy od ciebie Niall? Ty jakby porzuciłeś najwięcej. Przyjechałeś tutaj z Irlandii. - kontynuując usiadła na fotelu, który szczerze przypominał pudło. 
- To nie było łatwe, ale na pewno tu czuję się jak w domu! Można powiedzieć, że mam teraz pięciu braci, co jest niesamowite. - mówił tak podekscytowany, jakby nie wiadomo co się działo. To takie sztuczne! 
- Za kilka jest finał i jesteśmy tym bardzo podekscytowani. - powiedział jakiś mulat.
- O tak! Zayn dobrze mówi. To cudowne, że udało się nam zajść aż tak daleko.
I nieznany mulat okazał się być Zaynem. Szczerze nie obchodziło mnie to. Znaczy nie jest tak, że w ogóle mnie to nie obchodzi, ale nie przejmuję się tym tak by stawiać to ponad wszystko. Ogólnie oni i ten ich zespół są wszędzie.
- Na te parę dni możecie opuścić dom jurorów i wrócić do sowich rodzinnych miast. Jak myślicie, uda wam się odpocząć? - zadała pytanie prowadząca a ja miałam już dość.
- Tak, wydaje nam się, że to będą te dni w których będziemy całe dnie siedzieć w domu! - powiedział gościu w lokach. 
- Dziękuję wam za wywiad i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję przeprowadzić z wami wywiad. 
I na tym się skończyło. Wyłączyłam telewizor a na zastępstwo uruchomiłam radio. Znowu oni, tylko nie to! Wkurzona całym zamieszaniem postanowiłam napisać coś na ten temat na twitterze.
"Oh 1D! Jacy wy cudowni. Oh, Niall co z ludźmi z Mullingar?!" W ten sposób bardzo łatwo wyładować emocje. Nigdy nie wiesz jak ludzie to odbiorą. Najprawdopodobniej tak, jak będą uważali za stosowne do ich poglądu. Jedni tolerancyjni, drudzy nie. Tak bywa. Chociaż grunt to zawsze posiadać swoje zdanie. - przynajmniej ja tak uważam.
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc stwierdziłam iż przyszedł Carney.
- Wiesz, że w tych czasach są dzwonki? - uśmiechnęłam się, otwierając drzwi. 
- Wiem, jednak jak będę tu przychodził to będę pukał. Będziesz pewna, że to ja. - wyszliśmy i poszliśmy do Starbucksa. Trzeba było chwilę czekać w kolejce, ale tu to norma, zwłaszcza o tej porze. Doczekaliśmy się naszej kawy i poszliśmy usiąść. 
- Powiesz mi coś o sobie? - spytał.
- Jak mam na imię wiesz, gdzie mieszkam wiesz. 
- Ale 18 lat nie masz na pewno. Ha, ha.
- No nie mam, mam 16. - powiedziałam upijając kawę.
Chwila w milczeniu nie potrwała duło gdyż jak mogę zauważyć Carney jest bardzo ciekawski.
- A mogę wiedzieć, co cię tak wczoraj wkurzyło? Chyba, że nie chcesz mówić. - powiedział lekko speszony. Stwierdziłam, że mogę mu powiedzieć. Co mi szkodzi.
- Cher. - odparłam.
- Jaka?
- Cher Lloyd. 
- Czekaj, czekaj. Przecież ona występuje w jakimś programie. Znasz ją? - zapytał zdziwiony. Nie dziwię się, dla kogoś kto nie wie o co chodzi to dziwne. Mówię, że wkurza mnie osoba, której nawet dobrze nie znam. Ba! W ogóle nie znam. 
- Znaczy chodzi o Nialla. Może kojarzysz? - powiedziałam. 
- Coś kojarzę. Mieszkał dwie ulice od tej na której mieszkamy, tak? 
- Dokładnie, to on. I on ją zna, bo też występuje w tym programie. Ona sobie odbiera jego telefon i dodaje zdjęcia a twittera. A o mnie to już zapomniał. - mówiąc to nasuwały mi się łzy do oczu, ale starałam się je powstrzymywać. 
- Jeżeli mam być szczery, to nie daj się jej. O ile coś do niego czujesz, a na to wygląda. Pomógłbym ci, ale nie mam pomysłu jak.
- Za to ja mam. - powiedziałam, a kąciki moich ust ułożyły uśmieszek....
__________
Rozdział piąty. Starałam się by bł długi. Wolę nie dodawać dwa tygodnie, ale żeby był dłuższy niż co tydzień takie w których nie ma jak rozkręcać się akcja. :) Pod ostatnim rozdziałem jakoś mało komentarzy, mimo dużej ilości wejść. Co Wam szkodzi po przeczytaniu napisać chociaż czy się podobało, czy też nie. To tylko minuta! 
Jak zauważyliście pojawił się nowy bohater, o którym więcej znajdziecie w poprzedniej notce. :D Oraz początek rozdziału powiadomił Was o czymś, abyście się kiedyś nie zdziwili że pojawiają się takie rzeczy. 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i zachęcam Was do komentowania, bo to motywuje. xoxo

niedziela, 2 czerwca 2013

Nowy bohater.

W rozdziale piątym pojawi się nowy bohater. Poznajcie go. :) 

Carney (Car, Rey) McKenn (19 lat)
Mieszka w Mullingar w Irlandii. Lubi zgrywać Bad Boya, ale gdy się go pozna jest całkiem zrównoważony. Gra w siatkówkę, w amatorskiej drużynie. Zakończył College w Brighton i miesiąc temu powrócił do rodzinnego miasteczka. Jak się okazuje mieszka kilka domów od Fanny. 
wzrost: 179 cm
waga: 65 kg
znaki szczególne: małe plugi.