niedziela, 7 kwietnia 2013

Chapter 1 "Dreams, only dreams. "

*17 stycznia 2010*
Poranne promienie wpadały przez uchylone okno do pokoju.
- Niall, wstawaj. - powiedziała mama wparowując do mojego pokoju.
- Jeszcze chwilę. - odpowiedziałem zaciągając kołdrę na głowę jak to mam w zwyczaju.
- Wstawaj i to już! - rzekła stanowczo, ale ze spokojem w głosie. - Zaraz powinniśmy wyjeżdżać, a ty nie jesteś gotowy ani nie pożegnałeś się z Fanny. Albo wstajesz teraz albo nie jedziesz. - zakończyła swoją wypowiedź i wyszła.
"Właśnie Fanny!" - pomyślałem i zerwałem się na równe nogi. Szybki prysznic, ogarnięcie się w miarę możliwości. Nawet nie zjadłem śniadania, tylko zabrałem kurtkę i wybiegłem z domu. Chwilę później byłem pod domem Any. Niby wiedziałem co ma powiedzieć, ale jakby bałem się (?). Zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi jak zawsze roześmiana i wesoła Fanny. Co prawda mówiłem jej o tym, że wybieram się do XFactor, z tym że chyba w takich momentach w których myślała, że żartuję. Nie miałem na tyle odwagi by usiąść i w spokoju z nią pogadać.
- Hej. - powiedziała wskazując gestem ręki abym wszedł.
- Hej. Dzięki. - uśmiechnąłem się, tylko że jakby sztucznie.
- Co tam się stało, że mały Horan przyszedł do mnie tak wcześnie? - zapytała wręcz dziecięcym głosem, który tak lubiła naśladować. Nie zdziwiłem się, była 8 rano a ja byłem na nogach.
- Wyjeżdżam. - mruknąłem pod nosem.
- Co, bo nie dosłyszałam.
- Wyjeżdżam. - powiedziałem już normalnie.
- CO?! DOKĄD?! PO CO?! - krzyknęła prawie dławiąc się płatkami, które jadła na śniadanie.
- To, na przesłuchanie do XFactor'a... Na razie tylko do Dublina, ale jak się dostanę to wyprowadzę się na jakiś czas do Anglii. - odpowiedziałem z żalem w głosie.
Widziałem jak do oczu Ney napływają łzy. Poczułem je też u siebie i to cholerne uczucie ścisku w gardle.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?
- Nie chciałem abyś cierpiała.
- Myślisz, że jak mówisz mi to teraz gdy już nie masz wyjścia to jest mi lepiej?! Jesteś w błędzie. - powiedziała już z kroplami spływającymi po tych delikatnych policzkach.
- Przepraszam. - tłumaczyłem się tak skruszonym tonem. Czułem się winny. Do moich niebieskich oczu napływały łzy, które ciężko było mi powstrzymać. Wiedziałem jednak, że muszę się szybko pożegnać, bo zaraz wyjeżdżam.
*z perspektywy Fanny*
- Fanny, przepraszam Cię. Muszę już iść. - podszedł do mnie, przytulił. Zawsze był przy mnie. Był jak brat, którego nigdy nie będę miała. Jest dla mnie kimś ważniejszym niż rodzice. Ich nie ma NIGDY a Niall, Niall jest ZAWSZE.
Znaczy się był. Śpiewa tak, że dostanie się na pewno. Oczywiście mu tego życzę, bo to marzenia. A je trzeba spełniać. Tylko boję się o naszą przyjaźń.
- Na prawdę, muszę już iść. Chciałbym zostać, tu. Tylko nie chcę zmarnować szansy na to by moje marzenia się spełniły.
- Wiem. Tylko obiecaj, że będziesz dzwonił i pisał. - wypowiedziałam to zdanie z wielkim bólem. Chociaż zabrzmiało jak z niskobudżetowego filmu.
- Obiecuję. - powiedział i ostatni raz mnie przytulił. Otworzył drzwi, wychodząc jeszcze się uśmiechnął.
Usiadłam na sofie i zaczęłam o tym myśleć...
Nie chciałam aby wyjechał, ale wiedziałam ile to dla niego znaczy. Niall ma talent, tylko że jak mu coś nie wychodzi to się poddaję. Chociaż może teraz tak nie będzie, ale znam go za dobrze.
To mnie chyba przerastało. Akurat w tej sprawie nie chodziło o mnie, ale w jakiś sposób mnie dotknęła. Może faktem jest to, że za bardzo mnie to smuci. Normalnego człowieka cieszyłoby, że jego najlepszy przyjaciel spełnia swoje marzenia. Nie było już innego wyjścia. Postanowiłam, więc nie przejmować się tym, tylko pomóc Niall'owi uwierzyć że uda mu się na pewno.
*Niall*
Jestem na miejscu i czekam w kolejce, aby dostać numer. Ile tu ludzi! W telewizji wygląda to mniej groźnie. Jurorzy też. Nie uda mi się, pewnie dostanę trzy razy nie.
Okej, naklejka na bluzce numerek "232 677" oby przyniósł mi szczęście.
- Niall Horan, jest? - usłyszałem gruby głos jakiegoś mężczyzny czekając w tzw. 'poczekalni'.
- Tak. - wstałem. Mężczyzna pokazał mi drogę do sceny, po czym zniknął wśród innych ludzi. Wychodząc usłyszałem tylko szybkie "powodzenia".
Przedstawienie się poszło mi z lekkim trudem. A raczej ze stresem. Zaczynając piosenkę myślałem o Fanny. Potrafiłem wyobrazić sobie, że nie stoję na wielkiej scenie przed 500 ludźmi. W myślach siedziałem z nią. Czasem gdy do niej przychodziłem to razem śpiewaliśmy i graliśmy na gitarze. Ta myśli mnie uspokoiła i pozwoliła zaśpiewać najlepiej jak potrafię.
Skończyłem, wreszcie, a może dopiero. Ludzie zaczęli bić brawo, co sprawiło że cały stres odszedł. Uśmiechnąłem się, ale niepewnie. Nawet jeśli oni biją brawo, to możliwe że jurorzy będą innego zdania. Znów te złe myśli... Ugh, nienawidzę ich!
Zamarłem jak posąg, czekając na ich opinię.
Usłyszałem miłe słowa od jury. Jeszcze tylko przetrwać głosowanie. Jeju. Oszaleję tam zanim zagłosują. Ta budująca napięcie muzyka w tle.
Najgorsze 30 sekund mojego życia....
Trzy razy TAK! Teraz to chce mi się płakać, ze szczęścia oczywiście. Za tydzień Boot Camp, wrócę na kilka dni do domu. Później, a co będzie później to nie wiem. Nie będę dzwonił do Ney. W nocy będę w domu, to rano do niej pójdę. Mogłem się z nią nie żegnać aż tak. Chociaż sam nie byłem pewny czy wrócę tu czy od razu pojadę do ciotki. Gdy będę w Anglii najpierw będę mieszkał u ciotki, a potem... kto wie może w domu jurorów.
*Fanny*
Idę spać. Nialler nie napisał jak mu poszło... No cóż może był zbyt zmęczony. Jutro do niego zadzwonię.

______________
Jest pierwszy! Gdy go pisałam to płakałam. Na potrzebę rozdziału oglądałam casting Niall'a, no i memories. Ale na to nic nie poradzę.... Gdy akcja się rozwinie rozdziały będą dłuższe, ale jak na razie taki wystarczy.
Zachęcam do komentowania bo to bardzo motywuje. :) 
ENJOY IT♥